Komputer w mojej głowie?
23 Luty 2022

Komputer w mojej głowie?

Czyli o tym jak wyłowić nasze dzieci z sieci ???

Pewnie nie będę oryginalnym rodzicem jeśli zaznaczę , iż problem komputerowy w moim domu jest coraz bardziej widoczny. Oczywiście zdaję sobie sprawę z faktu, że w dzisiejszym świecie bez komputerów już żyć nie można,  jednak szybkość z jaką nowe technologie przenikają umysły naszych dzieci jest tak gwałtowna, że wymaga ten problem dokładnej analizy.

 

Oczywiście nie ma w tym nic złego, że uczeń klasy 5, 6 czy ósmej od czasu do czasu pogra na komputerze czy posiedzi na jakimś komunikatorze,  jednak problem pojawia się wtedy, gdy nic innego po za tym nie robi. Każdy z nas musi oczywiście sam w swojej głowie ustalić tą bardzo cienką linię,  która powinna pokazać nam granicę, której dziecko nie powinno przekroczyć. Kolejną rzeczą jest egzekwowanie naszych zakazów, nakazów i innych „znaków ostrzegawczych”, ale to temat zupełnie innego art. i nie będę się nad tym rozwodzić. Analizując ostatnio kilka artykułów zbieżnych z moimi obserwacjami doszłam do wniosku, iż nadzór nad wszelkiego typu sprzętem /komputer, laptop, telefon/ musi zostać poddany dodatkowym rygorom,  a co za tym idzie wszystkie ustalenia muszą być bez względnie przestrzegane pod karą braku dostępu do internetu , która to kara jak się wydaje jest najgorszą z możliwych w obecnych czasach. Ponieważ w moim przypadku mając dzieci w klasie 5,6 i ósmej te zainteresowania są podobne, dlatego też nie musiałam się wysilić na szczegółowe dzielenie dostępów dla poszczególnych roczników. Oczywiście każdy ma prawo do swoich wniosków i obserwacji,  a wielu uzna moje kryteria za zbyt rygorystyczne,  jednak na ten rok szkolny zostały one wprowadzone i jak na razie staramy się je realizować.

Głównymi założeniami naszego regulaminu „komputerowego” były:

  1. Maxymalny dzienny dostęp do internetu nie może przekroczyć 2h/osobę
  2. Weekendowy czas /sobota, niedziela / to czas max 4h, dotyczy również korzystania z wszelkiego rodzaju gier i konsoli.
  3. Wszystkie telefony, tablety itp. po godzinie 20 muszą znajdować się poza pokojami dzieci, co ma pozwolić na przynajmniej teoretyczny spokój naszych pociech podczas snu. Przyznam szczerze, że nawet ja nie zdawałam sobie sprawy, ile aktualizacji, wiadomości i powiadomień może przychodzić na telefon dziecka podczas nocy. Osoba, która korzysta z kilu komunikatorów i ma zainstalowane ponad 40 gier na swoim telefonie może otrzymywać nawet ponad 20 informacji na godzinę. Oczywiście ktoś powie, że w nocy wystarczy, aby telefon był wyciszony. Nic bardziej mylnego w nocy, gdy w całym domy zapada cisza,  każda nawet najmniejsza wibracja może być przyczyną lekkiego wybudzenia. Czasem wystarczy tylko zapalenie się ekranu monitora, aby nasz mózg już został pobudzony w stan czuwania i nasz sen został zakłócony. Dlatego zadbajmy o to, aby w nocy po 22 żadne urządzenie nie było  ani w pobliżu, ani w zasięgu wzroku naszych dzieci. Raczej każdego stać na standardowy zegarek analogowy,  który może pełnić funkcję budzika i problem ze sprzętem zostaje rozwiązany.

Odkryłam nawet,  że i ja nie muszę korzystać z sieci w nocy i dzięki funkcjom na ruterze po prostu wyłączamy cały internet na noc.  Całkowita cisza 22.00-6.00 to naprawdę jest możliwe. Oczywiście  moje studenckie starsze dzieci się burzą, „ jak żyć przy takim rygorze’’  ,  jednak  wierzcie da się to zrobić i naprawdę warto.

Proszę mi wierzyć, nic takiego się nie stanie , jeśli  nasze dzieci a często i my , nie odbierzemy na bieżący wszystkich powiadomień z TT, FB czy Instagrama.

Może to co napisałam nie było zbyt odkrywcze, ale warto czasami po prostu głębiej się zastanowić i pewne rzeczy przemyśleć. Czym innym jest wspieranie swoich dzieci w ich rozwoju programowania, matematyki itp.,   czym innym pozwalanie im na całodzienne bezsensowne podziwianie gwiazd mediów społecznościowych na niezliczonych czatach, webinariach i nie wiadomo jeszcze jakich seansach sieciowych. Dlatego po mimo tego, że zmiany, które wprowadziliśmy od października były dość mocno oprotestowywane i kwestionowane przez cały miesiąc to jednak uważam, że do wszystkiego potrzebne są jakieś ramy,  abyśmy mogli poznać zakres zjawiska. Każdy może sobie swoje granice ustawiać, jak chce i w każdym wieku pewnie powinny one być różne, ale warto, aby każdy takie granice dostrzegał i aby nasze dzieci wiedziały, że to również służy ich dobru i dobremu samopoczuciu. Nie wiem czy dacie wiarę , ale  po miesiącu już praktycznie nikt nie protestuje i każdy doszedł do wniosku,  że jednak dalej da się żyć w świecie,  w którym internet przenika nasze umysły tylko przez kilka godzin na dobę.

Zaznaczę , iż my rodzice powinniśmy dla przykładu  wspierać te szkoły, które ograniczają również podczas lekcji dostęp do telefonów. Warto, aby nasza młodzież częściej zaczęła się komunikować na przerwach za pomocą zwykłej rozmowy,  a nie tylko poprzez wszelkiego rodzaju komunikatory.

wstecz