Kształcenie

Nauczyciel i jego rola

Nauczyciel i jego rola

data dodania: 2022-02-23 13:12:13

Moja córka chodząc do szkoły muzycznej do klasy skrzypiec,  jak większość rówieśników, miała lepsze i gorsze wyniki w ciągu 6 lat szkoły podstawowej. Jednak po jej zakończeniu,  zakwalifikowała się do dalszej edukacji muzycznej , ale nie w klasie skrzypiec /były tylko 4 miejsca /,  więc zaproponowano  jej dalsze kształcenie w klasie  altówki. Rozmowa z dyrekcją nie zdołała zmienić wyznaczonej poprzez szkołę drogi  dla mojej córki.  Efekt był taki, iż zrezygnowaliśmy z tej szkoły i jednocześnie kształcenia muzycznego. Jednak coś nie dawało mi spokoju. A może, zwyczajnie szkoda było mi tych sześciu lat kształcenia muzycznego.  Odwiedziłam drugą szkołę muzyczną.  Po rozmowie z dyrekcją niczego mi nie obiecano, ale pamiętnym jest fakt, iż dano mi nadzieję na dalsze kształcenie muzyczne, córka miała zdane egzaminy  muzyczne na drugi stopnień kształcenia.

Wielkim jednak zbiegiem okoliczności okazało się we wrześniu,  że właśnie w tej szkole zrobiło się miejsce w klasie skrzypiec/ wiele dzieci już początkiem roku szkolnego nie jest w stanie  połączyć dwóch szkół : dziennej ogólnokształcącej  i popołudniowej  muzycznej /  i możemy kontynuować edukację w systemie popołudniowym. Po długich i ciężkich negocjacjach rodzinnych postanowiliśmy sobie dać szansę i spróbować. Po półroczu wszyscy byli zaskoczenie  jak wielki córka zrobiła postępy na instrumencie . Osoba,  która w szkole podstawowej ćwiczyła 1-2 h na tydzień zaczęła ćwiczyć 1-2h na dzień,  a efekty przyszły same. Zmiana była tak wielka,  że nas zaniepokoiła i zapytaliśmy wprost czy ” Pani  na ciebie krzyczy ” , „bije” lub w jakiś inny sposób cię straszy. Odpowiedz dziecka zaś przeszła nasze wyobrażenie: ”  do tej pani nie mogę przyjść  na lekcję nie przygotowana,  a najgorsze jest to,  że ją za to lubię!!!

Co to znaczy ? Jak to rozumieć ?  Jakim należy być człowiekiem, aby wypracować w sobie taką charyzmę .                                           

Jedno jest pewne,  ta pani sposobem podejścia do naszego dziecka spowodowała,  iż nasza córka pokochała skrzypce, pokochała szkołę muzyczną,  a po kolejnych 6 latach skończyła ją  maturą z wynikiem bardzo dobrym. Jak to się wszystko toczyło przez 6 lat i sposób przemiany to inna sprawa,  ale jedno wiem na pewno,  nauczyciel,  który wówczas  w 1 klasie gimnazjum zaczął uczyć nasze dziecko,  miał to coś czego wszystkim nauczycielom można życzyć – dar, powołanie,  swoisty MENTOR .  Jak ważnym jest, aby każdy w swoim życiu chociaż raz trafił na nauczyciela z prawdziwego zdarzanie,  który całym sercem jest oddany swoim uczniom i wie,  że dobry nauczyciel to nie ten co wie najlepiej,  ale ten którego uczniowie stają się wybitni. Pomimo tego,  iż nasza córka zdając dobrze 2 matury wybrała inną ścieżkę kariery, to wiemy,  że okres spędzony w tej szkole zawsze będzie miło wspominać. Nam zaś przypomina się wpływ Pani profesor w momencie, gdy  nasza córka pośród wielu współczesnych utworów słucha  Bacha, relaksując się przy tej muzyce .

Grzybobranie a edukacja?

Grzybobranie a edukacja?

data dodania: 2022-02-23 14:32:04

Czyli inaczej mówiąc wakacje tanie, fajne i ciekawie spędzane w gronie całej rodziny a dodatkowo możliwość poznanie bardzo ciekawych miejsc, które pomimo tego, że znajdują się tak na prawdę na wyciągniecie ręki to są dla nas na co dzień niedostępne.

 

Ponieważ lipiec w tym roku cała nasza rodzina spędza w domu a pogoda na początek wakacji nas nie rozpieszcza więc atrakcje basenowe są niedostępne. Dlatego co weekend zmuszeni jesteśmy wypełniać ten czas jakimiś atrakcjami z innej pułki.

Zaplanowany wcześniej wyjazd na grzyby naprawdę okazał się strzałem w dziesiątkę.

Co prawda nie zerwaliśmy się o szóstej jak to mieliśmy w planach, ale godz. 8.00 jednak jak na niedzielę to też niezły wynik wic nie ma co narzekać. Kolejnym rozjazdem okazało się awaria rowerów połączona z obawą, że po ostatnich ulewach może się okazać, że część naszych szlaków leśnych może okazać się nie przejezdna wiec byliśmy zmuszeni zmienić środek transportu na samochód no, ale trudno. W końcu po 9.00 mogliśmy wyruszyć i po 30 min zaparkowaliśmy na skraju Państwowego lasu nasz samochód, aby w dalszą część wycieczki wybrać się na piechotę. Co prawda miejsce wybrane przez nas nie był jakieś szczególne ani pogoda /dość zimno/ nie zapowiadało dużych zbiorów to jednak samo chodzenie po lesie może być dla nas bardzo ciekawym doznaniem i źródłem inspiracji. Pierwszą zaletą tego typu miejsc jest brak zasięgu, dlatego też możemy nasze telefony pozostawić w domu i nie musimy się gotować do co godzinnej przerwy na odpisywanie sms itp. Nasze dzieci natomiast spokojnie wytrzymają kilka godzin bez kontaktu z kolegami. Tak naprawdę wystarczy nam jeden aparat, aby robić fotki różnym ciekawym okazom które uda się nam na swojej drodze odnaleźć.

Taka lekcja na łonie natury to naprawdę najlepsza lekcja z wszystkich możliwych jakie możemy sobie wymarzyć i jakie możemy zorganizować. Przede wszystkim na takiej wycieczce uczymy się całym naszym ciałem. Wszystkimi naszymi zmysłami, rękami i nogami.

Po pierwsze wzrok nasz cały czas musi pracować w bardzo intensywnym trybie, gdyż na każdym kroku w jego zasięgu pojawiają się coraz to nowe bodźce. Bo czy to maliny na leśnej dróżce czy to ciekawy kształt huby na drzewie, czy żaba, która skacze obok małego stawku to zawsze jest coś co warto podpatrzeć, zauważyć i dokładnie się temu przyjrzeć.

Drugim w kolejności jest dotyk. Na żadnej chyba lekcji nie wykorzystujemy tego zmysłu w sposób tak wartościowy jak właśnie na grzybobraniu, gdzie delikatność grzybów sprawie, że musimy do nich podejść w sposób bardzo indywidualny a dodatkowo ich bogactwo sprawia ze każdego z osobna musimy dokładnie zbadać i dotknąć, gdyż tylko w taki sposób dokładnie się im przyjrzymy i rozpoznamy ich nazwy a co za tym idzie albo je schowamy do koszyka albo odrzucimy jako trujące.

Trzeci w kolejności to smak. Oczywistym jest, że zmysł ten równie dobrze możemy testować podczas wypadu na lody jednak wydaje się mi, że w takich okolicznościach jak zjadanie leśnych malin, jagód czy innych przysmaków znalezionych po drodze w niedostępnym terenie jest o wiele bardziej ekscytujące i może nam dostarczyć wielu dotąd nie spotykanych doznań.

Teraz czas na słuch. To co podczas codziennych spacerów po mieście nam umyka to z całą pewnością jest bogactwo wszystkich naturalnych odgłosów jakie na co dzień w mieście nie są słyszalne. Śpiew ptaków, kumkanie żab czy cykanie świerszczy to naprawdę ogrom dźwięków które do nas dociera i które gdybyśmy tylko mogli to usłyszeć i mieli na to czas to warto od czasu do czasu po prostu posłuchać.

No i na koniec węch. Podczas takich długich wędrówek cały czas coś dotykamy, obwąchujemy i sycimy nasz organizm świeżym powietrzem. Pewnie wielu z nas tego nie dostrzega, ale to powietrze, którym oddychamy w lesie to jest całkiem co innego niż to które mamy w miastach. Nawet jak jakimś cudem nie ma w nim smogu to do tego ze środka lasu nie ma go co porównywać. Dlatego polecam każdemu taki weekendowy spacerek po lesie /5-6h/ gdyż może się okazać, że więcej w nim tlenu niż przez 12 h siedząc przy komputerze. Co do jakości powietrza w lesie to nie ma co się rozpisywać, bo jest to sprawa oczywista i nie podlegająca dyskusji.

Ps. Nawet nie zdajemy sobie sprawy ile pysznych jabłek, jagód i innych przysmaków kryje się na skraju lasu a którymi możemy się poczęstować będąc na takiej wycieczce. Dlatego warto jeszcze cały miesiąc wakacji, który przed nami a potem całą jesień wykorzystywać na takie eskapady. Skoro już mamy klęskę urodzaju wszelkich możliwych owoców to spróbujmy tego posmakować przy okazji naszego grzybobrania.