Czy 10 latek może być zestresowany?
Codziennie mamy do czynienia ze stresem i właściwie każdy wie co to takiego ten stres. Czasem ktoś nam zajedzie drogę w niewłaściwym momencie , czasem w pracy coś nie wyjdzie, to znów dzieci nam się we znaki dadzą lub ich oceny są inne niż nasze oczekiwania. Jednak czy ktoś w ogóle pomyślał jaki stres przeżywają codziennie nasze dzieci.
Mówiąc codziennie właśnie to mam na myśli, gdyż właśnie nasze pociechy codziennie muszą się zmagać z tysiącami stresogennych sytuacji. Przecież to nie tylko lekcje w szkole, na których codziennie są bombardowani nową wiedzą, która nie koniecznie musi ich w pełni interesować czy też pasjonować. Dodatkowo co druga lekcja to możliwość pytania lub sprawdzian, gdzie poziom stresu się podnosi. Pomimo tego, iż nie każde dziecko to uzewnętrznia, to nie oszukujmy się. Stres dopada każdego i to bez znaczenia , czy ktoś jest uczniem piątkowym, czwórkowym, czy trójkowym. Niezależnie od poziomu, każdy w swoim gronie kolegów chce się czymś wyróżnić i w czymś być dobrym. Czasem mała pochwała potrafi zdziałać cuda. Wystarczy, aby kogoś pochwalić, komuś podnieść samoocenę, a rezultaty mogą przewyższyć nasze oczekiwania i dać efekt jakiego nie spodziewalibyśmy się nigdy. Dodatkowo lekcje to tylko mały wycinek stresu naszych pociech, bowiem prawdziwe życie toczy się przecież na przerwach, gdzie w ferworze walki między kolegami codziennie, na każdej przerwie pojawia się stres. Pomimo tego, iż większość z tych zachowań jest dla nas bardzo naturalne to jednak dla każdego, każde zachowanie jest czymś innym. Jedna osoba ma stres, ponieważ koleżanka lepiej się ubrała, druga ma stres bo kolega ma lepszy telefon, ktoś jeszcze bowiem kolega jest lepszy w grę itd. Cały czas jesteśmy porównywani na wielu płaszczyznach i na wielu polach ekspozycji narażamy się na oceny. Dlatego obserwujmy, rozmawiajmy i miejmy na wszystko baczenie bo nigdy nie wiadomo kiedy ten poziom stresu może spowodować, iż nasze dziecko zmieni się nie do poznania. W najmniej oczekiwanym momencie może się okazać, iż stres, który był motywatorem i bodźcem stymulującym naszą pociechę do pracy i napędzający ja do nauki , może stać się przyczyną problemów. Nagle i bez przyczyny może po prostu odciąć jej tlen i spowodować, że z dziecka piątkowego spadnie na samo dno i będziemy zmuszeni walczyć o zwykłą trójkę.
Z własnego przykładu podam tylko mały i może nie do końca adekwatny przykład, ale jednak w pełni pokazujący jak „kropla drąży skałę” i jakie spustoszenie może zrobić w małym organizmie.
Ostatnio byłam z moim 10 letnim synkiem na zawodach szachowych. Dla tych co nie mieli jeszcze z tą dyscypliną do czynienia powiem tylko, że przynajmniej na pierwszy rzut oka ta dyscyplina to ucieleśnienie spokoju, koncentracji i powolnego myślenia. Tak więc jedyne miejsce, gdzie stres nie powinien się pojawić. Dodatkowo zawody były rozgrywane w szachach długich /1h na partię/ , tak że czasu na myślenie jest aż nadto. Gdyż każdy z zawodników ma na rozegranie partii po 1h , co razem daje dwie. Przy standardowej partii na poziomie 40 – 50 posunięć to daje naprawdę dużo czasu, aby się zastanowić i „bez stresu” wykonać ruch. Zawody trwały 4 dni /9 rund/ . Partie w wykonaniu mojego syna wyglądały całkiem dobrze i przed ostatnią partią, mieliśmy realne szanse na podium co przy 50 przeciwnikach byłoby dla nas dobrym rezultatem. Jak to u każdego rodzica tak i u mnie stres również się pojawił, ale moje dziecko wydawało się całkowicie wyluzowane i pewne siebie. Partia się rozpoczęła i powoli czas płynął. Po jakiejś godzinie sala zaczęła pustoszeć i coraz mniej partii było niewyjaśnionych. Żeby nie denerwować nikogo zerknęłam jak idzie mojemu zawodnikowi i całkiem się uspokoiłam. Przewaga dwóch pionów i figury na tym etapie partii, gdzie na planszy zostało mniej niż połowa wojska, to jest właściwie koniec. Dodatkowo zapas 5 min czasu w porównaniu do przeciwnika daje nam ogrom przewagi jaką uzyskał mój mały zawodnik. Dlatego na 15 min przed końcem wygodnie sobie usiadłam i oczekiwałam spokojnego zakończenia, oraz w myślach przeliczałam czy zasłużyliśmy na 2 czy trzecie miejsce. Jakież było moje zdziwienie, jak po kolejnych 5 minutach okazało się, iż partia wcale nie zmierza w dobrym kierunku. Pomimo tego, iż Michał posiadał zapas czasu stres spowodowany kończącym się turniejem, może sukcesem, jaki przed nim się zarysował spowodował, iż kolejne 10 ruchów wykonał w sposób irracjonalny. Pomysł i taktyka jaką zawsze prezentował i jaką wykazał uzyskując tak dużą przewagę prysły. Ręce zaczęły mu drżeć i stres zaczął się kumulować. Doszło do tego, że mając 5 min do końca przy 15 sekundach przeciwniczki, to on popełnił błąd i przegrał partię. Szok to mało powiedziane. Pomimo tego, iż 5 miejsce można było by uznać za sukces, to w potoku łez i zdenerwowania, wróciliśmy do domu nie czekając na dyplom i nagrodę.
Tak naprawdę pomimo tego, że już tydzień upłynął od zawodów to dalej Michał nie chce nawet słyszeć o szachach. Ja natomiast dalej jestem w szoku, jak drobna sprawa może doprowadzić do lawiny , która spadnie nam na głowę. Jeżeli dodatkowo ta głowa jest jeszcze młoda i nie zaprawiona w radzeniu sobie ze stresem, to może się zdarzyć, iż ten napór będzie za duży. Pewnie ktoś zapyta się i co wtedy, jak się zachować, jak sprawić aby dziecko zapomniało, wróciło do tego co lubi w czym jest dobre i czego się nie może obawiać. Na ten czas odpowiem – nie wiem, ale sytuacja ta na pewno jest dla nas przestrogą, abyśmy poważnie zastanowili się nad dawkowaniem wymagań, stawianiem celów i pompowaniem balonika z napisem „ty musisz” , „jak ci nie wstyd” itp. W szkole podstawowej skupmy się raczej na tym, aby dziecko dobrze się czuło, było grzeczne i miało wielu kolegów, a wymagania i cele zostawmy na czas liceum i studia. Wtedy to rozpoczynając wyścig szczurów możemy już zacząć dociskać krzywą motywacji, aby matura poszła nam na dobrym poziomie. Jednak w szkole podstawowej może warto się zastanowić dlaczego w Finlandii nie ma ocen niedostatecznych w pierwszych 6 klasach i przez cały ten okres uczy tylko jeden nauczyciel. Może właśnie stres jest powodem tego, że warto czasem odpuścić i skupić się na dobrym samopoczuciu, a nie tylko na średniej ważonej. Może właśnie doświadczenie naszego życia, które nie rzadko nie szczędzi nam stresu jest wystarczającym powodem, abyśmy sami zdali sobie sprawę że na stres naszych dzieci przyjdzie czas w życiu dorosłym, więc może warto czasem im odpuścić i pozwolić się cieszyć życiem w najprostszej postaci. Pytanie tylko , czy ktoś wie co to takiego w dzisiejszym internetowo, komputerowym superszybkim świecie…?